niedziela, 15 marca 2015

Rozdział 1!

Jak dobrze że już tylko miesiąc, matura i witaj nowe życie, nowe życie w Bełchatowie. Szampon się postarał i Kaśka jedzie ze mną. Właśnie a propo Kaśki to dzwoni mój telefon i jestem niemalże pewna że to ona.
-Lilka na pomoc!!!-krzyknęła się jakby wybuchł jakiś pożar czy coś i na serio mnie przestraszyła
-Ej co jest mycha?
-Ja przecież nie mam kiecki na mature!!-jak Boga kocham zabiję kiedyś tego zgreda...
-I ty kochanie moje najdroższe dzwonisz do mnie o 3 w nocy i swoim krzykiem omal nie przyprawiasz o zawał bo nie masz kiecki na mature?! Kocham Cię.
-Tak, tak ja Ciebie też, ale pomóż...-moge się założyć że właśnie robi do telefonu oczy kota ze Shreka
-Mycha pogadamy w szkole, śpij już
-Sama jesteś zgred. Dobranoc, siatkarskich-nasze stałe wieczorne/w niektórych przypadkach nocne pożegnanie.

Znów śnił mi się On..Byliśmy szczęśliwą parą..
STOP!!
Lilka ogarnij się! To tylko sen! Tak nigdy nie będzie!

7:30-przeklęty budzik.
Gdyby nie moje wiecznie nieogarnięte włosy mogłabym wstać jakieś pół godziny później, ale cóż..life is brutal. Umyłam się, zjadłam śniadanie i punkt 8:45 byłam pod domem Kaśki, skąd ruszyłyśmy do szkoły.
Mycha całą drogę rozprawiała o tym że nie ma się w co ubrać na maturę, ale ja jej nie słuchałam. Cały czas myślałam o Mariuszu...
-Czy ty mnie w ogóle słuchasz?!-upss..chyba zauważyła
-No jasne..
-Powtórz ostatnie zdanie jakie powiedziałam.
-„Nie mam się w co ubrać na maturę”-powiedziałam skrzętnie naśladując jej głos
-No dobra, tym razem Ci się udało, a wracając do tematu matury to ja naprawdę nie mam się w co ubrać..-haha boska ja! Zgadłam! Więc ja pójdę za przykładem Kasi i wrócę do swoich myśli..

Z perspektywy Mariusza!

Już nie mogę się doczekać przyjazdu Lilki. Przez karierę siatkarza nie widuję jej już tak często jak kiedyś i bardzo nad tym ubolewam. Ale wszystko już nie długo się zmieni. Winiar od czerwca zaczyna sezon reprezentacyjny więc postaram się żeby Lilka ze swoją przyjaciółką Kasią mogły zamieszkać w nowym lokum tuż po odebraniu wyników matur. Przynajmniej nie będę się nudzić, z tymi wariatkami się po prostu nie da :) Zdążyłem już poznać Kasię. Swoją drogą bardzo ładna i pozytywna dziewczyna. Pasowałaby do Winiara..Hmm..muszę skontaktować się z Lilką i uknuć jakiś plan co do nich-uśmiechnąłem się chytrze do swoich myśli.
-Co się tak śmiejesz jak głupi do sera?-z rozmyślań wyrwał mnie głos przyjaciela
-Chciałeś chyba powiedzieć „Co się tak śmiejesz jak Winiar do sera”-wybuchnąłem śmiechem, a Misiek strzelił przysłowiowego focha i poszedł się rozciągać do Karola na drugi koniec boiska na co ja zareagowałem jeszcze bardziej niepohamowanym śmiechem i rozciągałem się dalej.
-Na dzisiaj koniec chłopaki, odpuszczę Wam popołudniową siłownię-słowa Miguela były jak zbawienie dlatego wszyscy zaczęliśmy klaskać tylko Winiar stał z założonymi rękoma i miną jakby miał 5 lat i inne dziecko zabrało mu łopatkę w piaskownicy. Kupię jakieś piwo po drodze, od razu mu przejdzie :D
-Michał weź się zatrzymaj przy jakimś sklepie bo nie mamy nic do jedzenia-chyba dał się nabrać.
Wszedłem do sklepu, kupiłem „jedzenie” na wieczór i wsiadłem do czarnego BMW Michała
-Dasz się przeprosić?-spytałem z chytrym uśmiechem pokazując czteropak Lecha
-To nazywasz jedzeniem?! Niech no się tylko trener o tym dowie..Nie no żartuję, jak już tak mnie błagasz to przeprosiny przyjęte-obydwoje wybuchnęliśmy śmiechem i w doskonałych nastrojach dojechaliśmy pod blok.


Cały wieczór spędziliśmy „jedząc” i oglądając powtórki ligowych meczów skrzętnie komentując każdą z akcji..

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

No i nareszcie jest nowy rozdział, jak Wam się podoba? :)
Czytajcie, udostępniajcie i komentujcie :)
Przy następnym rozdziale zamieszczę notkę co do informowania Was, pozdrawiam i całuje, nitka :*